Truskawki zawierają fizetynę, naturalny flawonoid wspierający pamięć długoterminową.

Ponadto truskawki są doskonałym źródłem witamin C i K oraz dostarczają istotnych ilości kwasu foliowego, manganu i potasu.
Powinienem więc Ci powiedzieć: ciesz się truskawkami!
Smutny rekord
Problem polega na tym, że – zdaniem Environment Working Group (amerykańskiego stowarzyszenia ekologicznego) – truskawki pobiły smutny rekord najbardziej skażonego wśród owoców.
Opinia ta opiera się na prowadzonych przez amerykańskie ministerstwo rolnictwa kontrolach, podczas których stwierdzono, że:
99% próbek truskawek zawiera pozostałości przynajmniej jednego pestycydu,- 20% próbek zawiera pozostałości dziesięciu lub więcej pestycydów,
Ogółem rzecz biorąc, kontrolowane truskawki zawierały pozostałości 81 różnych rodzajów pestycydów.
Zwłaszcza 16% próbek truskawek zawierało karbendazym, środek grzybobójczy zaburzający działanie hormonów, zaś w 29% próbek stwierdzono obecność bifentryny, środka owadobójczego o działaniu potencjalnie kancerogennym dla człowieka.
Truskawki z upraw ekologicznych: to nie wystarczy
Pierwszą reakcją byłoby zatem ograniczenie zakupów jedynie do truskawek z upraw ekologicznych oraz ich staranne mycie.
Obawiam się jednak, że to nie wystarczy.
Prawdziwy problem polega na tym, że na początku truskawki nie były zaadaptowane do naszego klimatu.
Jako że są to owoce pochodzące z Ameryki Południowej, to w naszym klimacie grożą im wszelkie choroby, grzyby, żarłoczne owady, dlatego gwarantem udanych zbiorów prawie zawsze są pestycydy, nawozy i środki grzybobójcze...
Dla przypomnienia – truskawki pojawiły się w Europie dopiero w 1712 r., przywiezione przez oficera marynarki o nazwisku Fraisier.
A zatem u nas truskawki udają się rzadko, jeśli nie zastosuje się szczególnych środków. Źle znoszą przechowywanie, jeszcze gorzej – przewożenie, zaś owocują zaledwie przez kilka dni w czerwcu oraz przez kilka dodatkowych dni we wrześniu, w przypadku odmian powtórnie owocujących.
Rzadki i kosztowny luksus
Dlatego świeże truskawki zawsze były u nas rzadkim i kosztownym luksusem. Jeszcze 20 lat temu nie były dostępne w supermarketach od marca do października.
Kiedy w ręce wpadała Ci łubianka truskawek, jadłeś tyle, ile mogłeś, a resztę pośpiesznie przerabiało się na konfitury, zanim się popsują.
Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Truskawki można kupić praktycznie jak ziemniaki. Jest to „cud” współczesnego rolnictwa, ale cud, za który płacimy – środkami chwastobójczymi na polach, pestycydami na owocach, nawozami w warstwach wodonośnych i rzekach oraz kolosalną ilością energii zużywaną na uprawę truskawek w szklarniach, bez gleby i poza sezonem.
Dlatego nawet tzw. truskawki „ekologiczne” kupowane w supermarkecie nie są zdrowe ani dla środowiska, ani dla Twojego organizmu.
Dwa rozwiązania
Istnieją tylko dwa rozwiązania.
Pierwsze polega na kupowaniu truskawek od znanego nam lokalnego producenta, z uprawy ekologicznej, co do którego mamy pewność, że nie stosuje trujących substancji.
Drugie – na własnej uprawie, jeśli masz szczęście być posiadaczem ogródka.

To proste jak drut: worek ziemi o pojemności 70 litrów kładziesz na starym stoliku przy szybie, ostrym nożem robisz na worku osiem nacięć w kształcie krzyża, zachowując pomiędzy nimi odstępy, następnie sadzisz sadzonki w miejscach nacięć i podlewasz umiarkowanie (niezbyt obficie, gdyż woda pozostanie w worku).
To rozwiązanie gwarantuje brak chwastów i mocno ogranicza ryzyko chorób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz