
Dotychczasowe badania naukowców skupiały się na badaniu zanieczyszczenia mikrocząsteczkami plastiku wód oceanicznych, teraz okazuje się, że problem dotyczy również wody pitnej.
Dr Sherri Mason z Uniwersytetu Stanu Nowy Jork, jest przerażona wynikami badań. „Mamy wystarczająco dużo danych na temat dzikiej fauny i wpływu plastiku na dziką przyrodę. Jeśli to wpływa na dzikie zwierzęta, to myślimy, że to w jakiś sposób nie wpłynie również na nas?”.
Niezależne badania przeprowadzono również w Irlandii, w Instytucie Technologii Galway-May, tam także znaleziono zanieczyszczenia plastikiem. Dr Anne Marie Mahon, która przeprowadzała eksperyment, tak skomentowała jego wynik. „Nie wiemy, jaki to ma wpływ [na zdrowie] i z tego powodu powinniśmy przestrzegać zasad ostrożności i dołożyć wszelkich starań, by zbadać rzeczywiste zagrożenia”. Według dr Mahon istnieją dwie główne obawy. „Jeśli w wodzie znajdują się włókna, to możliwe, że są tam również nanocząsteczki, a tych nie możemy zmierzyć. Jeżeli są wielkości nanometrów to mogą przenikać do komórek, a to oznacza, że mogą penetrować organy, i to jest niepokojące”. Badania Orb Media wykryły cząstki o wielkości ponad 2,5 mikrona, czyli 2500 razy większe niż jeden nanometr.
Wiadomo jest, że mikrocząsteczki plastiku zawierają w sobie toksyczne substancje chemiczne. Badania na dzikich zwierzętach wykazały, że substancje te są uwalniane w organizmie zwierzęcia. Profesor Richard Thompson z Uniwersytetu w Plymouth w Wielkiej Brytanii powiedział, że „Jest dziś bardzo jasne, że plastik uwalnia te chemikalia i że korzystne warunki w jelitach przyspieszają ten proces”.
Badania nad plastikiem w ekosystemie dopiero się rozpoczynają. Nie wiadomo, do jakich wniosków ostatecznie dojdą naukowcy. Już dziś wiadomo jednak, że mikroplastik nie znajduje się tylko w wodzie. Niemieckie badania wykazały, że włókna znajdowały się w 24 markach przebadanego piwa, a także w miodzie i cukrze. Co więcej, dwa lata temu, naukowcy z Francji stwierdzili, że mikroplastik znajduje się w powietrzu i osiada na wszystkim wokół. Zdaniem Franka Kellego, profesora ochrony środowiska z King’s College w Londynie „Poprzez oddychanie, substancje chemiczne są potencjalnie dostarczane do dolnych części płuc, a może nawet do naszego krwiobiegu”.
Nie wiadomo w jaki sposób mikrocząsteczki trafiają do wody pitnej, ale powietrze może być jednym z oczywistych źródeł. Włókna tworzą się chociażby przez eksploatację ubrań, czy dywanów. Nie wiadomo, czy naukowcy będą potrafili zaradzić globalnemu zanieczyszczeniu włóknami plastiku. Być może będziemy na nie skazani już na zawsze.
Źródło: the Guardian, kf
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz