Medycyna akademicka twierdzi, ujmując to w sposób uproszczony, że przyczyną zawału jest arterioskleroza (zatkanie żył). Zablokowane naczynie krwionośne nie może zaopatrywać przyległego terenu w krew, czego skutkiem jest niedobór tlenu i związany z tym zawał. Dużą rolę odgrywa przy tym ponoć cholesterol. Jego zbyt wysoki poziom przyspiesza powstawanie zatorów.

Przy ponad 10 000 obdukcji przeprowadzonych w USA stwierdzono, że tętnice były zatkane u podstawy serca, powodujące śmierć obumarcie tkanek miało jednak miejsce na szczytach serca. Udowodniono następnie, że zatory zazwyczaj powstawały dopiero po wystąpieniu zawału.
Niezależnie od tego, pomimo stosowania dużej ilości „nowoczesnych” środków rozszerzających naczynia krwionośne, ilość zawałów ciągle wzrasta. Pomimo wszystkich apeli zdrowotnych i reklamy margaryny, pomimo fali joggingu i coraz bardziej zmniejszającej się liczby palaczy, coraz częściej dochodzi do zawału. Nie pomagają także takie nowe techniki jak katetery balonowe. Również i bypassy działają zazwyczaj tylko przez krótki czas.