Szanowny Panie Jean-Marc Dupuis!
Każdej zimy bardzo się boję, żeby się nie przeziębić. Moja babcia zawsze o tej porze roku karmiła nas rosołem. Powtarzała, że jest bardzo zdrowy i kazała nam wysysać szpik z kości. I rzeczywiście, nigdy nie chorowaliśmy. Co Pan o tym sądzi? Wcale się nie palę, żeby zmuszać do tego moje dzieci, ale może naprawdę warto?
Odpowiedź: W moim odczuciu warto próbować wszystkiego, co pomoże nam uniknąć choroby (i leczenia antybiotykami). Gdy byłem dzieckiem, moja mama nigdy nie wyrzucała korpusów drobiowych, zanim ich porządnie nie wygotowała przez kilka godzin na wolnym ogniu z czosnkiem, selerem, marchewką, pietruszką, cebulą i aromatycznymi przyprawami. Powstawał w ten sposób nieoceniony rosół uzbrajający nas w odporność na zimowe chłody.
Gdy studiowałem w Niemczech, moimi współlokatorami byli Polacy i do dziś pamiętam odgłosy, jakie wydawali, ze smakiem wysysając szpik z kości kurczaka. Każda najdrobniejsza kosteczka przed wyrzuceniem była precyzyjnie wyssana, a bulion gotowany na kościach służył za podstawę każdej zupy.
Podczas gotowania kości do wody przenikają cenne minerały w nich zawarte: wapń, magnez i fosfor – dobroczynne oczywiście dla układu kostnego, ale niezastąpione również dla pracy serca i mięśni.
Jeśli masz cienkie i łamliwe paznokcie, dzięki piciu rosołu wzmocnisz je i będą szybciej rosły. Gotując rosół, warto dodać do niego dwie łyżeczki octu jabłkowego – wspomoże to przenikanie minerałów z kości do wywaru.
Rosół jeszcze skuteczniej stymuluje układ odpornościowy, gdy dodasz do niego świeży lub suszony korzeń traganka – rośliny rodem z Chin. Wystarczy dodać 20 gramów traganka na 20 minut przed końcem gotowania. Powinny go jednak unikać osoby cierpiące na choroby autoimmunologiczne, po przeszczepach oraz zażywające leki z grupy cytostatyków (np. cyklofosfamid, metotreksat).
Pod koniec gotowania przy pomocy łyżki cedzakowej wyjmij traganek i usuń z powierzchni wywaru nadmiar tłuszczu i szumowiny. Następnie poczekaj, aż bulion ostygnie i włóż go na noc do lodówki. Tłuszcz wypłynie na powierzchnię i stwardnieje pod wpływem zimna, a wtedy łatwo będzie można go usunąć (ponieważ składa się głównie z nasyconych kwasów tłuszczowych; będzie zdrowiej, jeśli go nie zjesz).
Może się zdarzyć, że Twój rosół przybierze postać galarety. Jeśli tak się stanie, to tym lepiej. Oznacza to, że ugotowane w nim kości zawierały dużo kolagenu, który wzmacnia Twój układ kostny, w tym kręgi w kręgosłupie, skórę, więzadła, ścięgna, a zwłaszcza chrząstki. Kolagen jest podstawowym budulcem tkanki chrzęstnej. Jeśli w Twojej diecie jest go zbyt mało, narażasz się na chorobę zwyrodnieniową stawów.
Jeśli z jakiegoś powodu nie możesz (lub nie chcesz) gotować resztek kości, kup ogon wołowy lub kurze łapki, które również doskonale nadają się na rosół. Nie muszę chyba dodawać, że najlepiej kupić mięso z hodowli ekologicznej.
Wywar na kurzym korpusie lub kościach wołowych dostarczy Twojemu organizmowi dwóch ważnych aminokwasów: glicyny i proliny. Glicyna jest niezbędna organizmowi do wytwarzania potężnego przeciwutleniacza – glutationu, który neutralizuje toksyny.
Natomiast prolina, będąca ostatnio przedmiotem intensywnych badań, poprawia funkcjonowanie serca, utrudniając lipoproteinom przyklejanie się do ścian tętnic i budowanie płytki miażdżycowej, która jest jedną z przyczyn zawału.
Wreszcie, rosół łagodzi choroby zapalne układu trawiennego: zespół jelita drażliwego, celiakię, chorobę Leśniowskiego-Crohna – picie bulionu może bardzo pomóc w tych dolegliwościach.
Jego zdolność odtruwania organizmu przydaje się szczególnie następnego dnia po hucznej imprezie, tym bardziej, gdy zostaną Ci po przygotowaniach do niej kości z indyka, kury lub kurczaka, z którymi nie wiadomo, co zrobić…
Artykuł pochodzi z darmowego newslettera Poczta Zdrowia www.pocztazdrowia.pl
Rosołek jest dobry na kaca:)
OdpowiedzUsuńZgadza się ;)
Usuń